piątek, 17 grudnia 2010

Rozdział I Część II

Dalszej rozmowy już nie zdołałam usłyszeć, ale to co usłyszałam wystarczyło, żebym miała co do nich podejrzenia.
- Dziewczynko, która to jest godzina? - zapytał drugi, chyba Fred.
Nie miałam zamiaru włączać komórki, jeszcze któryś z nich by mi ją wyrwał.
- Nie wiem…nie mam przy sobie zegarka. - wymamrotałam, w moim głosie wyczuli niepewność.
- Chodź tu piękna… - teraz odezwał się pierwszy, którego imienia nie znam.
Nie mogłam się ruszyć, trzeba było uciekać.
- Ja…ja nie mogę. Proszę mnie zostawić.
Fred podbiegł i złapał mnie mocno w dłoń. Aż mnie zabolało.
- Nie, nie! Proszę mnie zostawić.
- A jaka piękna króciutka sukienka…ile ty masz lat, mała?
Teraz zaczęłam się wyrywać. Towarzysz Freda próbował mi zdjąć ramiączko od mojej sukienki, zaczęłam krzyczeć i lekko go kopnęłam nogą.
- Ej! Jakim ty prawem śmiesz mnie tu kopać…ja ci zaraz pokażę! Ty *****!
Przeraziłam się, teraz wyglądał na rozwścieczonego. Pozostaje krzyczeć pomocy!
- Zostawcie mnie! - przestałam zwracać się do nich z szacunkiem, nie było sensu, nie pomagało…- Proszę! Ja muszę iść!
- Nie, nie, nie. Pójdziesz sobie z nami. Będzie fajnie, zabawimy się.
- Ale ja nie chcę! - teraz z całej siły zdołałam kopnąć Freda w jego kolano. Puścił mnie, teraz kiedy rzucałam się do ucieczki, zobaczyłam pięść towarzysza Freda w powietrzu. Uderzył mnie prosto w twarz, miałam ranę, bolały mnie zęby, ale się nie poddawałam, znowu próbowałam uciec. Zaraz zauważyłam tuż przede mną Freda, który powiedział cicho.
- Sama tego chciałaś…- dalej nie usłyszałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz